Niestety tak już jest. Ile ja się namęczyłam..
Mieszałam wodę,
nie mieszałam.
Soliłam,
nie soliłam.
Eh..
Nie poddałam się jednak. Robiłam, robiłam ............... aż w końcu przy którymś razie zaczęło wychodzić i to można powiedzieć prawie perfekcyjnie. Zdradzę Wam mój sposób.. Sprawdzony! :)
Składniki
- jajo
- ocet
- garnek, łyżka i wrzątek - i minutnik by się przydał..
Jajko uderzamy nożem :) i rozbijamy do wrzącej wody tuż nad jej poziomem (ważne).
Od razu po wbiciu jajka delikatnie próbujemy zgarnąć "falbanki" z białka do środka. Ważne jest by woda wrzała, ponieważ wtedy bąbelki powietrza będą pchać białko ku górze i żółtko otoczy się jego warstwą. :) W przeciwnym razie wyjdzie nam byle jakie jajko sadzone z twardym żółtkiem.. Jak tylko ogarniemy na szybko te falbanki to włączamy minutnik na ok 2,5 - 3 minuty. Delikatnie podważamy jajko od spodu aby mieć pewność, że nam nie przywarło i gotujemy na już mniejszym ogniu do końca odmierzanego czasu. Wyjmujemy jajko z wody - najlepiej łyżką cedzakową na talerz. Solimy, pieprzymy i się zajadamy
Dobrze zrobione jajko w koszulce wygląda z wierzchu jak kulka mozzarelli, białko jest ścięte a żółtko w pełni płynne.
Smacznego!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Troszkę prywaty:
Założyłam tego bloga dla mojej chrześnicy Natalki Staśko. Zdiagnozowano u niej nowotwór złośliwy Neuroblastoma IV stopnia. Oprócz chemii, operacji, megachemii i radioterapii czeka ją droga zagraniczna terapia... Co się u niej dzieje można śledzić na http://natalkastasko.blogspot.com/ oraz https://www.facebook.com/natalka.stasko
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz